Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 040.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dził burzę, i sam wszystko powiedziałem. Z razu matka moja nachmurzyła się, ale gdy uśmiechnąłem się do niej, i objąłem za szyję, złagodniała i tylko zaleciła mi, abym drugi raz takich rzeczy nie robił.
— Już to w ogólności geniusze objawiają się wcześnie, — przerwał ze śmiechem jeden z gości.
— Tak, panowie, — mówił dalej pan Graba, — to też i na mojem młodzieńczem czole wcześnie zajaśniała wróżba przyszłej wielkości. Chlubię się tem i opowiadam dalej:
Gdym miał lat szesnaście, byłem piękny jak paź Cherubin, doskonale mówiłem po francusku, grałem zamaszyste mazury i sentymentalne nokturny, tańczyłem nieporównanie, słowem edukacja moja zdawała się skończoną. Zacząłem być ulubieńcem pań w sąsiedztwie i zamyślałem właśnie tryumfy przenieść z garderoby do salonów, gdy przyjechał do nas stary krewny mojej matki i popsuł mi wszystkie szyki. Naprzód zaczął wymawiać mojej matce, że nie oddała mnie do szkół, ale chowała w domu przy guwernantkach jak dziewczynę. Matka rozpłakała się i powiedziała, że rozstać się ze mną było nad jej siłę.
— A więc oddaj go pani przynajmniej teraz do jakich szkół publicznych, poszlij go do uniwersytetu.
— Na cóż mu to? — mówiła moja matka; — mamy przecież chwała Bogu znaczny majątek. Kaliś nie będzie potrzebował pracować na życie, po co mu te nauki? taka słaba dziecina!
Nawiasem mówiąc, od urodzenia byłem zdrów jak ryba i zawsze silny nad lata, ale przez pryzmat czułości swojej patrzyło na mnie poczciwe matczysko.
— Poczciwe matczysko! — powtórzył jeden z gości.
Kalikst znowu nerwowo się zaśmiał i opowiadał dalej:
W końcu jednak stary krewny mocą długich morałów