Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 042.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

siowej słabości, 15.000 długu odesłałem za granicę komu należało, i znowu życie poszło jak po maśle.
W tym Awulsie urządziłem sobie kawalerski pied a terre, dawałem tam wieczorki dla młodzieży sąsiedniej, grywaliśmy w karty po trzy dni i noce przy zamkniętych okiennicach, polowaliśmy niekiedy z mnóstwem psów i ludzi, słowem pędziłem życie królewskie.
— Szczęśliwy człowiek! — zawołał ktoś z towarzystwa.
— A wszystko to winien był nieograniczonej dobroci mamuni! — dodał drugi.
— Tak, niezawodnie, całe swe szczęście winienem nieograniczonej dobroci mamuni, — powtórzył Kalikst ze swojem dziwnem mrugnięciem lewego oka.
W czasie całego opowiadania zachowywał zupełną zimną krew i obojętność, mówił od niechcenia tonem żartobliwym, a jednak nie uśmiechnął się; tylko dwa razy przy wspomnieniu o matce głośno i nerwowo się zaśmiał. Tymczasem goście sączyli zwolna płyn z licznych kieliszków.
— Owóż, — zaczął znowu pan Graba, — upłynęło jeszcze lat pięć, u kresu których zrobiłem bilans mojej fortuny i ujrzałem, żem stracił już miljon złp.
— Miljon złotych! — zawołał jakiś głos z akcentem admiracji.
Sapristi! to ślicznie! — syknął drugi.
— Tak, szczycę się tem, — odrzekł Kalikst z niewzruszoną obojętnością. — Straciłem miljon złp., i zostało mi już na hipotece majątków tylko pół miljona. Matka płakała obawiając się nędzy z pół miljonem; wierzyciele dokuczali djabelnie, — co tu robić? — pomyślałem, — bogato się ożenić! — odpowiedział mój geniusz i puściłem się na wyszukanie posażnej panny.
— Brawo! to zupełnie jak ja! — zawołał wysoki i