Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 048.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

oni nas gubią! — zdawało się, że przy tych wyrazach spoglądał zawsze na mnie z ukosa, ale ponieważ to bywało w porze konkurów moich do Józi, nie chcąc psuć moich interesów, połykałem gładko pigułkę, zapijałem ją co prędzej i oczyściwszy od chrypki, wtórowałem Władziowi z całej mocy, krzycząc jak on: ! — Niech wszyscy djabli porwą hultajów i hulaków!... — A na honor, nie bałem się tego przekleństwa rzuconego na samego siebie, bo gdyby djabli djabła porwały, nie byłoby w tem wielkiej biedy!...
Przy tych słowach zaśmiał się pan Graba, i z pod czarnego wąsika pokazał znowu białe i dziwnie ostre zęby. Całe towarzystwo głośnym wybuchnęło śmiechem na ten dowcip człowieka, który siebie samego zwał djabłem.
— Tęgi Kaliś! — zawołał ze łzami w oczach jegomość z brodawkami.
— Jak żyję nie widziałem takiego człowieka! — ozwał się przystojny blondyn.
— Mówże dalej! bo ciekawi jesteśmy, co też począł Władzio w swej ciężkiej alteracji?
— W swej ciężkiej alteracji, Władzio przysłał mi wkrótce swoich sekundantów, wzywając na pewną godzinę, do pewnego lasku, pod pewną sosnę w celu rozmówienia się ze mną za pośrednictwem ołowiu. Przyznam się, że nie w smak mi było to rendez-vous ze szwagierkiem. Widziałem nie raz, jak Władzio zachwycająco strzelał do celu, a w młodzieńczej mej piersi czułem jeszcze tyle porywu do życia, tyle skarbów poezji i nadziei, a w głowie nosiłem tyle genialnych myśli, że nie miałem wcale ochoty połączyć się wkrótce na polach Elizejskich z wielkimi mężami przeszłości. Jednak nie wypadało odmawiać; przyrzekłem więc, że będę „pod umówionym jaworem,“ ale tak zręcznie nastroiłem rzeczy, że Józia o wszystkiem się dowiedziała. Miła ta ze wszech stron kobieta,