Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 049.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

musiała mieć w swych żyłach część krwi dawnych Sabinek, bo naprzód dawszy się porwać jak Sabinka, odegrała następnie między mną i Władziem rolę, jaką sabińskie żony i córki odgrywały między Rzymianami i rodakami swymi. W chwili gdy stanęliśmy na placu, rzuciła się z krzykiem pomiędzy nas. Biała suknia, włosy w nieładzie, ręce konwulsyjnie załamane, śmiertelna bladość twarzy, wszystko to było i nic nie brakowało do kompletnego efektu. Upadła do nóg bratu i tak oplątała mu stopy swemi dwułokciowemi warkoczami, że olbrzym o mało się nie powalił. Gdy jednak odzyskał równowagę, podniósł siostrę z ziemi, spojrzał jej w twarz i zawołał:
— Do djabła! jeżeli go już tak bardzo kochasz, nie chcę ci go odbierać, ale pamiętaj, że lepiej by ci było, jeślibym cię dziś wdową uczynił.
Potem wystrzelił w górę, skłonił się sekundantom, na mnie ani spojrzał, siadł na konia i pojechał. Ja ścisnąłem Józię z radości tak mocno, że aż krzyknęła z bolu biedaczka i czmychnąłem też do domu, gdzie znalazłem matkę chorą z obawy o mnie.
Sekundanci moi krzywili się trochę z razu na to, żem tak łatwo schował do kieszeni pogardliwą minę i jakby przebaczenie Władzia, ale, że byli to porządni ludzie, upoiłem ich winem królowej Bony, wycałowaliśmy się potem serdecznie i tout était dit.
— I rozpoczął się dla nowożeńców miodowy miesiąc... — rzekł ktoś z flegmą.
— I rozpoczął się dla nas miodowy miesiąc, — powtórzył pan Graba. — Żyliśmy z sobą jak para gołąbków, gdyby moja małżonka miała trochę więcej rozumu a mniej sentymentów, ale nieszczęściem była to istna Heloiza. Całe życie swoje zamykała w głupiem słowie: miłość — tem głup-