Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mojej i swojej, jaką posiadasz jeszcze i odmień życie. Ja niech ci będę wyrzutem sumienia... W obec Boga, przed którym stanę wkrótce, wyznam, jak teraz wyznaję przed tobą, że kocham cię zawsze, bośbył pierwszym człowiekiem, dla którego uderzyło moje serce i przebaczam ci, bo jesteś nieszczęśliwem zbłąkanem dzieckiem tej ziemi...
I uwierzycie temu panowie, że kobieta ta wypowiedziała te wszystkie głupstwa, a ja nie przerwałem jej i ani się ruszyłem z miejsca, tylko patrzyłem na nią. Uderzył bo mię zadziwiający fenomen. Józia była w owej chwili szczególniejszym sposobem podobna do jakiejś świętej, wymalowanej w ołtarzu kościoła w R., z palmą w ręku i w białej sukni. Obraz ten ujrzałem po raz pierwszy gdy miałem lat szesnaście i pomyślałem sobie, że gdyby ta święta była żyjącą, z przyjemnością bym ją pocałował. Otóż Józia mówiąc nademną wyżej przytoczoną allokucję, zadziwiająco była podobną do owego obrazu, który mi tkwił w pamięci. Skończywszy mówić, podała mi zwitek papieru i wysunęła się z pokoju cicho jak cień. Rozwinąłem papier, rzuciłem nań okiem i zobaczyłem zapis Kąkolina uczyniony na mnie. Naturalnie byłem zachwycony i poszedłem Józię pocałować w rękę. Bo też przyznajcie panowie, że była to gąska głupia, ale dobra.
— A co najwięcej, że niosła złote jaja, — rzekł młodzieniec z brodawkami.
— Niestety! przyszedł czas, że je nieść przestała, — melancholicznie odpowiedział pan Graba. — Prędzej niż doktor przepowiedział, bo w tydzień po owej znakomitej rozmowie umarła.
Po śmierci jej zmieniła się cokolwiek postać rzeczy w moim domu: matka moja zaczęła kaprysić, narzekać na mnie, kwaśno przyjmować moich przyjaciół. Raz nawet powiedziała mi, że żałuje słabości, jaką miała dla mnie, i że