Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 063.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Lubię tę pewność siebie! — wołał Ignacy.
— Do pioruna, dzielny chłopak! — krzyknął kapitan.
Ma foi, c’est un homme parfait! — mówił Ordynat.
— Niepodobna! — zawołał Tozio, — nie dopniesz tym razem swego celu, Kalikście! Widziałem ją kilka razy u mojej siostry i znam jej historję. Dumna jak miljonerka, pochodzi z bogatej i wysokiej rodziny zubożałej wskutek wypadków. Nie próbuj nawet, bo stracisz tylko czas.
— Tak myślisz? — rzekł z flegmą Kalikst, — być może, a jednak poszedłbym o zakład, że będzie moją.
— Idę o zakład, że nie! — zawołał Tozio.
— Twoja ręka, — powiedział Graba.
Podali sobie ręce.
— O cóż! o cóż! — zawołali świadkowie.
— Stawiam parę moich anglezów, — rzekł Kalikst.
— A ja ten pierścionek, — dodał Tozio, pokazując na małym palcu pięknie oprawiony i cenny szmaragd.
— Czy to pierścioneczek kuzynki? — zapytał zwolna Ordynat.
— Młodszej, — odpowiedział Tozio.
— Więc zakład stanął? — pytali świadkowie.
— Stanął, — odpowiedzieli aktorowie.
— Będę ją miał, choćby mnie to miało wiele kosztować, — rzekł Kalikst.
— A ja będę wspaniałomyślnym, — ozwał się Tozio, — i choć to jest przeciwko memu własnemu interesowi, objaśnię ci jedną okoliczność.
— Jaką?
— Panna G. ma matkę...
— Więc cóż?
— Którą kocha nad życie.
— A! rozumiem, więc najprzód ..