Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 068.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Sam byś na tem stracił, kochany Kalciu, — odrzekł ryży młodzieniec, — bo innego dnia nie byłbym może w humorze pokazania ci, gdzie mieszka matka twojej upragnionej, a zatem działałbyś wbrew swemu interesowi.
— Poradziłbym sobie i bez twojej pomocy, — odpowiedział lekceważąco Kalikst, — ale trzeba nam było przynajmniej pojechać powozem.
— Ach mój Boże! pourquoi tant de façons! otóż i jesteśmy u kresu naszej drogi. Oto ten błękitny domek, widzisz?
— Widzę; ona tam mieszka?
— Czy rozumiesz starą pod wyrazem ona?
— A naturalnie.
— Wcale nie naturalnie, bo pod poetycznym wyrazem ona, rozumie się zawsze kobietę piękną i młodą.
— A o starej, jakże się mówi?
— Stara i koniec.
— No, więc stara czy tutaj mieszka? w tym błękitnym domku?
— Tak, i to już od lat wielu podobno.
— A, cóż to za chałupy! — rzekł Kalikst zwalniając kroku i oglądając się w koło. — A przytem jakto tu wszystko pełne smaku, dom błękitny obok zielonego! gust chiński! Mon cher, któż mieszka w tym zielonym domu o dwóch oknach hermetycznie zamkniętych i zasłonionych?
Na twarzy Tozia pojawił się wyraz chwilowego zmięszania; dostrzegł je Kalikst i powtórzył pytanie:
Mon cher, któż mieszka w tym zielonym domku? czy nie wiesz?
— Żyd jakiś, — niedbale odparł Tozio, odwracając się jednak, aby uniknąć przenikliwego wzroku swojego towarzysza.