Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 071.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

     ąc z góry na żydówkę.
Chaita nie powstała i nie wydała żadnego dźwięku do odpowiedzi podobnego, tylko szerzej jeszcze otworzyła usta.
— No, odpowiadaj żydowico, — rzekł z niecierpliwością lokaj, — czy tu mieszka żyd Wigder?
Chaita zrobiła nadzwyczajne wysilenie; z gardła jej zgięty w znak zapytania wydarł się dźwięk:
— Ha?
— Cóż u djabła? czy nie rozumiesz po polsku? pytam się, czy tu mieszka starozakonny Wigder? — zapytał ze złością lokaj.
Przestraszona porywczym tonem jego mowy, Chaita wpatrywała się w niego jeszcze silniej i podnosząc ramiona prawie do wysokości uszów, odpowiedziała znowu pytaniem:
— Ha?
— A to skaranie Boże! — krzyknął lokaj, — niczego się od tej baby nie dowiem. Trzeba iść dalej.
I miał przestąpić próg, ale zaledwie podniósł nogę, gdy kutasem od botforta zaczepił o czarną wełnianą nitkę, z której Chaita robiła pończochę, i ściągnął na ziemię całą jej robotę z kłębkiem i z drutami. Żydówka zerwała się na równe nogi, pochwyciła kutas i ciągnąc go do siebie z całej mocy, zawołała ze złością:
— No, czego asan chcesz? czego asan przychodzisz tu rozbojów robić?
W tej chwili, wywołany zapewne krzykiem Chaity, ukazał się w sieni stary Wigder, i gdy spostrzegł lokaja, szybki uśmiech przemknął mu po zmarszczonych ustach.
Zagadał coś po żydowsku do Chaity, która rozplątawszy swą wełnę, odeszła mrucząc, a sam rzekł do lokaja bardzo dobrą polszczyzną z lekkim tylko żydowskim akcentem:
— Przepraszam aspana za moją służącę, jest ona