Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 077.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ogród i dziedziniec. W tej chwili dzwonek u bramy, jakby tylko oczekiwał hasła tego, zadźwięczał także i odźwierny otworzył furtkę przed panem Kalikstem Grabą.
— Matyldo W., wuj twój przyjechał! — zawołała jedna z dziewczynek, będących na dziedzińcu, do koleżanki stojącej w oknie pierwszego piętra.
W sali, w której była Matylda, siedziały dwie nauczycielki.
— Emiljo, — rzekła jedna z nich do drugiej, — dziś twoja kolej towarzyszenia pannom przy wizytach.
— Wyręcz mnie dziś, proszę, kochana Kamilo, — odrzekła Emilja, pilnie wyszywając na kanwie, — spieszno mi już skończyć te pantofle dla ojca, a przecież z krosienkiem nie mogę iść do bawialni.
Kamila powstała; dała znak Madzi, aby szła przed nią.
Pan Graba chodził po salonie. Gdy ujrzał wchodzące panny, nie wyciągnął już ręki do Matyldy tak zimno jak pierwszym razem, ale wziął ją w objęcia i uścisnął z serdeczną czułością. Potem pełnym grzeczności ukłonem schylił się przed Kamilą.
— Kochane dziecko, — mówił do Madzi, podając jej pakę cukierków, — nie spodziewałaś się mnie może, abym cię tak prędko odwiedził znowu, i rzeczywiście, przed trzema dniami zaledwie tu byłem. Ale muszę ci się przyznać, żeś mi się szczerze podobała i rad jestem zupełnie z mojej siostrzenicy.
Mówiąc to, gładził dłonią włosy dziewczynki w czasie, gdy ta zarumieniona cała ściskała jego ręce.
— Co też to, proszę pani, za dziwnie silne są związki krwi, — zaczął zwracając się do Kamili i nadając swej twarzy wyraz szczeroty; — oto ja naprzykład dziewczyny tej nie widziałem od lat kilku, zdawałoby się, że dziś powinnaby