Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 081.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— O tak panie, — odrzekła, — tam mieszka moja matka.
— Doprawdy? — zawołał Kalikst z najgłębszem zdziwieniem, — czy można wiedzieć w jakim punkcie ulicy Nadrzecznej mieszka matka pani?
— Nie wiem czyś pan zauważył niewielki, niebiesko pomalowany domek ze sztachetkami, postawiony już na spadzistości góry.
— I może obok niego jest inny, podobny doń jak dwie krople wody, tylko pomalowany na zielono?
— W istocie...
— I zielony dom należy do starego, jakże go zwą? Wiktora? Wigdora?
— Wigdera, — potwierdziła Kamila z uśmiechem, bo miłe jej były te wzmianki o domach Nadrzecznej ulicy.
— Mój Boże! cóż to za traf szczęśliwy! — zawołał Kalikst żywo powstając z krzesła. — Wszakże to ja jestem najbliższym sąsiadem matki pani, bo moje letnie mieszkanie znajduje się właśnie w domu Wigdera! O, nie weźmiesz mi pani za złe mojej śmiałości, jeśli odważę się złożyć uszanowanie matce pani, dla której choć nieznajomej mi jeszcze, czuję już prawdziwą życzliwość i szacunek.
Tym razem Kamila podniosła na Kaliksta wzrok pełen serdecznej wdzięczności.
— Moja matka będzie panu zapewne bardzo rada, żyje ona najzupełniej oddalona od świata i sądzę, że nieraz czuć musi brak towarzystwa, szczególniej... — dodała z lekkiem wahaniem, — towarzystwa tak miłego jak pańskie.
— Pani uszczęśliwiasz mnie! — zawołał Kalikst, — pozwól sobie podziękować.
I wyciągnął do niej białą, wytworną, choć bardzo chudą rękę; Kamila dotknęła jej końcem palców, na których złoży