Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 084.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Pani G. powstała z powagą i postąpiwszy do połowy pokoju, patrzyła na gościa przez niebieskie okulary z wyrazem osoby czekającej wyjaśnienia.
Pan Kalikst zbliżył się i oddając głęboki ukłon, rzekł:
— Jestem Kalikst Graba. Przebaczyć pani raczysz, że nachodzę ją tak niespodzianie w jej pustelni, którą pani zapewne obrać sobie musiałaś w celu usunięcia się od gwaru towarzystwa. Ale traf uczynił mnie sąsiadem pani i dał mi wiedzieć o jej tu obecności przez usta panny Kamili G. Opierając się na krótkiej, ale miłej mi znajomości z córką pani, odważyłem się próg jej przestąpić z nadzieją, że gdy będę miał szczęście być bliżej znajomym, zostanę uniewinniony.
Mówiąc to, nachylił się do ręki pani G. i pocałował ją z grzecznością, i uszanowaniem światowca.
— Pozwól pan, abym wzajemnie powiedziała mu z góry, — odrzekła pani G. gestem wskazując gościowi swemu krzesło, — że wizytą swoją czynisz mi wielką przyjemność już przez to samo, że otrzymuję ją w skutek znajomości pana z moją córką.
Słowa te wymówiła pani G. z powagą, ale i z wielką uprzejmością. Wytworny sposób wyrażenia się pana Graby, jak i światowy ubiór i układ jego, wyraźnie uczynił na niej korzystne wrażenie. Przypomniał jej znać dawne, szczęśliwe czasy, w których przyjmowała w swym domu podobnych mu gości.
— Znajomość moja z panną G., — mówił siedząc pan Graba, — jest tak krótką, że nie wiem prawdziwie, czy mam prawo o niej wspominać; a jednak, w szczerocie mojej wyznam pani, że znajomość ta uczyniła na mnie tak miłe wrażenie, iż czuję rodzaj przyjemności mówiąc o niej.
— Doprawdy? — z uśmiechem odrzekła pani G. i