Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 103.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

w którym zatrzymała się Cesia, podżyła panna służąca z ciemną, przenikliwą twarzą, czarnemi włosami splecionemi w cienki warkocz i przypiętemi szyldkretowym grzebyczkiem z tyłu głowy. Na wyższej wardze jej powstał gęsty czarny puszek, wybornie naśladujący wąs męski.
— Chryste Panie! — zawołała Komorosia wbiegając, — co się stało? czego pani tak gwałtownie woła?
— Wyobraź sobie Komorosiu, — mówiła Cesia porywając ramię służącej, — Staś znowu cały dzień w domu nie będzie, znowu idzie Bóg wie gdzie i ja z Lolem tylko będę jadła objad! I powiedz sama Komorosiu, czy to nie złość, czy to nie żal?
Służąca zaczęła kiwać głową, a Celina biegać po pokoju wszerz i wdłuż.
— Już to prawda, — mówiła Komorosia, — że pan nie dobry bardzo, żeby porzucać tak ładną i młodą żonę...
— Co ty pleciesz Komorosiu, że Staś nie dobry! on bardzo dobry, ja go tak kocham, tylko...
— Tylko wiecznie gdzieś lata, a pani zawsze sama... Żeby papo pani o tem wiedział, pewnoby się nie ucieszył takiem pożyciem.
— Bredzisz Komorosiu! — zawołała Cesia tupiąc nóżką, — nasze pożycie bardzo dobre, tylko...
— Tylko pani we łzach świata Bożego nie widzisz...
— Bo tak mi się podoba, a Staś temu nie winien, masz o tem wiedzieć raz na zawsze, — z gniewem zawołała Cesia.
— Ach, Boże odpuść! pani dziecko jesteś i sama nie wiesz czego chcesz, — odrzekła Komorowska ze śmiałością starej i zasłużonej sługi, — a ja pani powiadam, że z tego wszystkiego nic dobrego nie będzie... Nie tak pan powinien kochać i szanować taką żonę jak pani... Żebym była na pani