Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 110.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czemuż się go pani nie pozbędzie? — zapytał z ironją.
— Postaram się o to, — odpowiedziała z determinacją.
— Więc pani wypowiadasz wojnę kotowi?
— Wypowiadam.
Graba stanął naprzeciw niej i zakładając ręce na piersi, rzekł przeszywającym głosem:
— Pozwól pani dać sobie radę. Nie prowadź pani wojny z kotem nigdy, bo panią skaleczy, a Lola swoją drogą zadrapi. Oto lepiej pogładź go pani swoją piękną rączką, aby panią samą oszczędził, a Lola zostaw jego losowi, i mniej dbaj oto, co się z nim stać może.
— Nigdy! — zawołała. Celina z energją, — wiedz pan o tem, że bronić będę Lola do ostatka, a kota nigdy nie pogładzę, bo go nie lubię, a kogo nie lubię, temu to wręcz okazuję, taki już mój charakter.
— Żałuję wielce nieszczęśliwego kota i nie chciałbym być na jego miejscu, — odparł z galanterją Graba i odszedł rzucając na Celinę tak zjadliwe spojrzenie, że młoda kobieta zadrżała lekko i spuściła oczy,
Zrozumieli się wzajem oboje.
Graba ujął pod ramię Stanisława, począł z nim chodzić po salonie i z cicha o czemś mówić, przyczem śmieli się obydwaj. Cesi, która przez drzwi prowadziła za nimi wzrokiem, zdawało się, że śmiech jej męża był zrazu przymuszany nieco, ale stopniowo stawał się coraz swobodniejszym i nabrał w końcu przykrego dźwięku. Młoda kobieta nie zrozumiała dźwięku tego, tylko wzdrygnęła się mimowolnie; wprawne ucho dosłyszałoby w śmiechu Stanisława wzbudzonym rozmową Graby, rodzący się cynizm. Ile razy dwaj mężczyźni zbliżyli się do drzwi pokoju, w którym siedziała Celina, Graba rzucał w głąb gabineciku spojrzenie tryum-