Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 116.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

coś złego. Mój najdroższy, — dodała z błagalnym wyrazem, — nie graj z nim w karty, papa mówił zawsze, że karty gubią ludzi, a ja widziałam, że ty z nim grać zaczynałeś.
Kloński zaczerwienił się od gniewu.
— Cóż to znowu! — krzyknął, — chcesz mną kierować jak dzieckiem! pilnuj swoich sukienek i swego Lola, a do mego postępowania nie wtrącaj się. Narażasz mnie tylko na wstyd swojemi kaprysami. Idź spać i nie nudź mnie więcej.
To mówiąc, wyszedł z trzaskiem drzwi zamykając za sobą.
Celina zakryła twarz obiema rękami i zaniosła się głośnym płaczem.
— Teraz to już widzę z pewnością, że Staś mnie nie kocha, — mówiła wśród łkania, — och, moja Komorosiu, jakże mnie serce boli! Boże, mój Boże! jak ten Graba stoi przy Stasiu, to mi się zdaje, że to zły duch jego. Papa mówił zawsze, ze karty gubią ludzi, i że sam nigdy nie grał. A Staś tam gra z tym Grabą...
— Niech się pani uspokoi, — mówiła Komorowska, — niech się pani wody napije i przestanie płakać, czy to warto psuć oczy i łzy wylewać dla tych niewdzięczników mężczyzn.
— Ach, moja Komorosiu! Staś rozgniewał się na mnie! jaki on nie dobry! ja go tak kocham, a on gniewa się na mnie!...
— Ot, niech pani nastraszy pana i powie jutro, że pojedzie do papy, jeśli pan się nie poprawi, — radziła służąca.
— Co też ty pleciesz, Komorosiu! — zawołała przez łzy Celina, — jakżebym ja mogła Stasia porzucać? Ja tak go kocham! jabym bez niego trzech dni nie przeżyła!
I znowu płakała. Widmo nieszczęścia, kryjąc się w kątku bogatego mieszkania, zaczynało wyłazić i chwytało ją za gardło.