Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 125.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

pół prawdy miała twarz jego. Szczególniej przy wzmiance o czarnych jak smoła włosach pana Graby, w gardle lokaja ozwał się dźwięk podobny do stłumionego chichotu. Wszystko to jednak całkiem uszło baczności niezbyt przenikliwej Kazi.
— A zkądże to panu Michałowi ta wiadomość, że pan Graba kocha moją panienkę? — zapytała Kazia i podniosła ciekawe oczy na towarzysza.
— Hi, hi, hi! — zaśmiał się lokaj, — a czy panna Kazimira widziała kiedy, żeby jaki pan bywał codzień przez cały miesiąc tam, gdzie jest taka piękna panienka, i nie kochał się w niej? Mojem zdaniem jest, że kiedy mężczyzna stara się podobać komu, tak jak pan mój panience panny Kazimiry, to znakiem jest, że ją kocha.
— Pan Michał ma rację, — odrzekła przekonana służąca i spuszczając oczy, dodała: — to może pobiorą się.
Lokaj pokiwał głową z miną oznaczającą wątpliwość.
— A dla czegożby nie? — zapytała Kazia z wyrazem draśniętej ciekawości.
Michałek westchnął tak głęboko, że aż mu pękła jedna pętlica spencera i rzekł z cicha kiwając głową:
— Mój pan jest bardzo nieszczęśliwy człowiek.
Na twarzy Kazi odmalowało się zdziwienie połączone z największą ciekawością, wpatrzyła się w lokaja i zapytała żywo:
— Albo co?
— O! panna Kazimira jak widzę jest prawdziwą córką Ewy! — zawołał Michałek.
— Ej nie! — odpowiedziała Kazia, — mojej matce było na imię Franciszka.
— Nie o to chodzi, jak matce panny Kazimiry na imię, ale o to, że matką wszystkich ludzi była Ewa i za ciekawość została z raju wypędzona, — wytłumaczył lokaj tonem