Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 129.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Kamila lekko się zarumieniła.
Graba wyjął za szklanki pąsowy goździk i dodał:
— A oba te kwiaty w połączeniu mają mówić: Kocham cię namiętnie.
Przy ostatnich wyrazach głos jego zadrżał, a Kamila żywiej się zapłoniła.
Graba pochylił się ku niej i rzekł cichym głosem:
— Czy masz pani wyobrażenie o tem, jaki ogień płonie w piersi człowieka, gdy te dwa wyrazy mówi do ukochanej kobiety?
Kamila spuściła głowę i szepnęła:
— Nigdy ich nie słyszałam...
Graba ujął jej rękę i rzekł z tłumioną gwałtownością:
— Pani, ja kocham cię namiętnie...
Kamila zadrżała całem ciałem i żywo cofnęła rękę.
Graba przesunął dłoń po czole i mówił z cicha:
— Pani, od miesiąca jestem codziennym prawie waszym gościem, patrzę na ciebie i wielbię cię w anielskiej twej piękności i dobroci. I czas, który spędzam z wami, byłby najszczęśliwszy w mem życiu, gdyby straszne fatum nie ciężyło nademną, gdyby przyszłość nie groziła mi wielką boleścią!...
Kamila podniosła na niego zdziwiony i pytający wzrok, a on dodał z gestem rozpaczy:
— Pani, jestem najnieszczęśliwszy z ludzi!
Na twarzy Kamili odmalowało się współczucie graniczące z wielkim żalem.
— Pan nieszczęśliwy! — zawołała, — i któżby się był domyślił tego! Pan zawsze tak swobodny, wesoły...
— Zwyciężam się, ale cierpię jak potępieniec... — rzekł Graba posępnie.
— Ta moc duszy zaszczyt panu przynosi, — odrzekła Kamila. — Ale i po cóż ukrywasz swe cierpienia przed naj-