Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 135.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jego propozycji, Kamilo? — zapytała pani G.
— Przyjmę ją, — odpowiedziała dziewica nie podnosząc głowy, — przyjmę choćby dla tego, żo to ciebie, droga matko, szczęśliwą uczyni.

VIII.

Nazajutrz przed południem dwóch mężczyzn spotkało się na Złotej ulicy u bramy pięknego domu.
— Dzień dobry ci Tozio, — rzekł jeden z nich.
— Dzień dobry Kalikście odparł drugi.
— Dokądże tak spieszysz? — zapytał Kalikst.
— Nie dokąd spieszę, ale zkąd uciekam zapytaj, — markotnie odpowiedział Tozio, i wskazał gestem okna domu, z którego bramy wychodził.
— Co słyszę? uciekasz z tego domu? wszakże to mieszkanie Aurory!
— Sądzę, że wiesz o tem równie dobrze jak ja.
— Nie zupełnie, — odparł Graba. — Cóż, czy nie pokłóciłeś się przypadkiem?
— O nędzne tysiąc rubli.
— Których ona potrzebuje...
— A których ja dać nie mogę.
— Co to znaczy nie mogę?
— Znaczy nie mam.
— A kuzynki?
— Na Boga, Kalikście nie kuś mnie. Już im i tak wiele winien jestem.
— Cóż to! skrupuły! o pierwiosnku! gdyby to nie było na ulicy, uścisnąłbym cię z poczuciem, że trzymam w objęciu nowo urodzone dziecię!