Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 140.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dorzucił Tozio.
— Wiesz co Tozio, że gdybym mógł posiadać tę dziewczynę, oddałbym ci chętnie anglezy bez zakładu.
— Proszę! est-il amoureux! — rzekł Ordynat.
— Otwarcie mówię wam moi panowie, że nigdy jeszcze w życiu nie szalałam tak za żadną kobietą jak za tą. Nie znając jej, nie możecie mieć pojęcia o ile jest powabną. I powiadam wam, że w ten lub inny sposób musi ona być moją.
— Przecie jej nie porwiesz przemocą, — rzekł Ordynat, — bo w średnich wiekach jeszcze zapisane były we wszystkich prawach słowa, które po francusku brzmiały:
„Sera pour rapt et viol
Chacun pandu par le col“
— Nie powieszą mnie i będę ją miał, — rzekł Graba stanowczo.
W tej chwili dochodzili do rogu ulicy.
Au révoir Messieurs, — ozwał się pierwszy Ordynat, — idę do Boula zagrać partyjkę w bilard.
— A ja do kuzynek, — rzekł Tozio.
— A ty Kloński gdzie?
— Wracam na chwilę do domu, nie widziałem jeszcze dziś mojej pani.
Est-il assomant ze swoją żoną! — zawołał poziewając Ordynat.
— Ot lepiej poszedłbyś z Edwardem do Boula i pograł w bilard, — dodał Graba. — Jesteś dziwnie niewprawny w grę bilardową.
— Może masz i słuszność, — potwierdził Stanisław i wziął pod rękę Ordynata.
Rozeszli się każdy w inną stronę; Graba świsnął parę razy giętką laseczką i wszedł na ulicę Nadrzeczną.