Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 141.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Kamila siedziała sama jedna w bawialnym pokoju swojej matki, gdy wszedł pan Graba.
Na widok gościa powstała zwolna, położyła na stole robotę, którą była zajęta i podała Grabie rękę na powitanie.
— Dzień dobry, panie.
Graba stanął jak wryty. Mimo wszelkiej umiejętności panowania nad sobą jaką posiadał, nie mógł pokryć swego zdziwienia. Spodziewał się zapewne znaleźć Kamilę znękaną, drżącą, spłakaną albo gniewną, ze wzrokiem pełnym wyrzutów, a ujrzał ją tak spokojną, pewną siebie i grzeczną jaką była zawsze.
Twarz jej miała zwykłą bladość, ale żadnych dowodów gwałtownych wzruszeń, chyba tylko wąski siny rąbek, który jej oczy okrążał, mógł świadczyć o tem, że przepędziła noc bezsenną. Po zdziwieniu, na twarzy Gruby błysnął gniew; spokojność Kamili po wieści o nim, którą otrzymać musiała zeszłego wieczora, nie wróżyła mu dobrze. W mgnieniu oka jednak powściągnął się i całując rękę Kamili, rzekł z cicha:
— Pani, straszną noc przepędziłem; przychodzę dziś do ciebie po śmierć lub życie.
Twarz Kamili ze spokojnej stała się surową.
— Chciej pan usiąść, — rzekła, jakby nie słysząc słów Graby, — matka moja wyszła na miasto i wnet wróci.
Graba usiadł na fotelu tuż obok niej i ujmując jej rękę, zaczął znowu mówić:
— Kamilo, przyrzekłem ci wczoraj wykryć tajemnicę...
Nie dokończył, bo twarz Kamili z surowej stała się dumną. Wysunęła swą rękę z jego dłoni i usuwając się nieco ruchem pełnym godności, rzekła:
— Panie Graba, musiałeś pan często bywać obecnym przy ćwiczeniach artystów dramatycznych.
Szczególny przycisk położyła na wyrażenie: pan Graba,