Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 154.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

choćby większych miast prowincjonalnych.
Kareta Celiny zrobiła koło, okrążając murawę po grasowanej, ale gdzieniegdzie zarosłej już zielskiem drodze i zatrzymała się przed gankiem o czterech słupach.
Na ganek, znać wywołana turkotem powozu, wybiegła młoda panna w ciemnej wełnianej sukni, wysoka, wcale ładna blondynka. Tuż za nią ukazała się w drzwiach domu starsza o lat kilka i bardzo podobna do pierwszej, z tą różnicą, że była niższą i miała ciemniejsze włosy. Obie były jednostajnie ubrane, każdyby w nich poznał dwie siostry.
— Cesia, Cesia! — zawołały obie i wyciągnęły ręce do pani Klońskiej, która wyskoczyła z powozu szybko i z głośnym śmiechem ukontentowania.
Na ganku zabrzmiało kilka serdecznych pocałunków.
— A co kuzyneczki! zrobiłam wam niespodziankę! Niespodziewałyście się mnie dzisiaj. Dobry wieczór Adziu: jak się masz Lorciu! przyjechałam na cały wieczór, zapraszam się do was na herbatę, — mówiła Cesia ze zwykłą sobie żywością, całując i ściskając dwie panienki, które jej sowicie oddawały wet ze wet.
Gwarząc wesoło, weszły wszystkie trzy do skromnie i zarazem gustownie przybranego bawialnego pokoju.
— Uf! — zawołała Celina rzucając się na kanapę, — jakżem się zmęczyła! przedstawcie sobie moje najmilsze, że oddałam dziś aż pięć formalnych, ceremonialnych, etykietalnych, a jedna od drugiej nudniejszych wizyt. Boże, Boże! jakże te wszystkie panie są nudne.
— Wymagająca jesteś moja Cesiu, — półżartem ozwała się jedna z panienek.
— A wcale nie! — zawołała Celina, — ale widzicie taka to już moja natura. Lubię towarzystwo, ale tylko tych osób, które kocham, albo przynajmniej takie, w którem mogę