Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 156.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— To prawda, dobrze Staś zawsze mówi, że jestem dzieciak! — rzekła Cesia i znowu się zaśmiała.
— Wyobraź sobie, — szepnęła Adela, — jaki ten Tozio dobry, przyniósł nam dziś cukierków. Zawsze o nas pamięta...
— I Staś przysłał mi dziś cukierki, — przerwała Celina.
— Jesteśmy wdzięczne Toziowi, on jeden pozostał naszym przyjacielem wtedy, gdy ojciec nasz umarł: zostałyśmy sierotami bez bliskich krewnych i opieki, — mówiła Laura i lekko się zarumieniła.
— To prawda, Tozio jest bardzo dobry, bardzo miły, potwierdziła Adela.
— Nie powiecie przynajmniej, że jest piękny, — zaśmiała się znów Celina.
— Wiesz co? że ja znajduję go nawet przystojnym, — odparła Laura żywiej płonąc się.
— Ej Lorciu! — pogroziła jej figlarnie Celina.
— Moja Cesiu, nie możesz mnie posądzać o żadną żywszą sympatję dla Tozia od tej, którą mają dla siebie krewni. Mam przecie lat dwadzieścia cztery, a on zaczął dwudziesty pierwszy, — zaprotestowała Laura, rumieniąc się po same uszy i bardzo cicho westchnęła.
— Albożem ci co powiedziała? — zawołała ze śmiechem Celina, — uderz o stół, nożyce się odezwą!...
— Czy wiesz Cesiu, — mówiła Laura z żywością, jakby pragnąc przerwać żarty Celiny. — Czy wiesz, że Tozio jest na drodze do zrobienia wielkiej fortuny?
— W jaki sposób?
— Dziś właśnie zwierzył się nam ze swemi projektami. Nie wiem, czy ci to potrafię dobrze opowiedzieć, bo nie znam się na tych rzeczach. Utworzyła się widzisz kompania do