Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 157.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

budowania mostu na naszej rzece. Cała budowa potrzebuje 50.000 rs. i na ten cel wypuszczają się akcje. Otóż Tozio dowiódł nam cyframi, że każda z tych akcji przyniesie akcjonarjuszom dziesięć od sta; a oprócz tego korzyści, jakie to się nazywa w przemysłowym języku...
— Dywidendy, — odpowiedziała Adzia.
— Tak, dywidendy dwadzieścia od sta albo i więcej. Otóż Tozio pisał do matki, że chce cały swój fundusz włożyć w te antrepryzę i tym sposobem podwoić go. Bieda tylko, że nie jest jeszcze pełnoletni i do powrotu cioci szambelanowej z zagranicy nie może rozporządzić się tem, co posiada.
— Więc jakże zrobi? — zapytała Celina słuchając uważnie opowiadania.
— Pożyczyłyśmy mu tymczasem dwa tysiące rubli, — odrzekła Laura, — odda je nam jak tylko ciocia szambelanowa powróci, a tymczasem procent i dywidenda będą nasze.
— Natychmiast odda nam jak tylko ciocia szambelanowa powróci, — dodała Adzia tonem przekonania.
— Nic nie słyszałam o tej antrepryzie, — rzekła Celina z zamyśleniem.
— I my niesłyszałyśmy, ale cóż to dziwnego, żyjemy tak ustronnie.
— Lorcia chciała Toziowi pożyczyć więcej pieniędzy, — ozwała się Adzia, — ale nie chciał wziąć, powiedział, że teraz więcej nie potrzebuje.
— Słuchajcie moje drogie, — zaczęła mowić z powagą Celina, — jeżeliby jednak Tozio nie mógł wam oddać tych pieniędzy... tak nie wielki macie fundusz...
— Jak możesz myśleć coś podobnego Cesiu! — zawołała Adela. — Przecież Tozio bogaty...
— Jabym jemu moje życie nie tylko fundusz powierzyła, — dorzuciła naiwnie Laura.