Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 171.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Starą czy młodą?
— Młodą.
— Cóż ona robi ta jego córka?
— A służy za guwernantkę na tej pensji, co to na Złotej ulicy, a teraz to jest u ojca na wakancjach.
— Aha! — rzekł przeciągle lokaj, — a więcej nikogo nie ma?
— Ta wczoraj przyjechała jeszcze jedna panna, przyjaciółka podobno Pędzikowskiej.
— Proszę! to aż dwie panny w tym domu? czy wiesz jak się nazywa, ta co wcoraj przyjechała?
— Nazwiska to nie wiem, ale wołają na nią Gamilka. Pogańskie to jakieś imię, Boże odpuść!
— To prawda, — potwierdził lokaj, ale ja się tu z waspanem zagadałem, a pan czeka na mnie. Dobranoc waspanu.
— Szczęśliwej drogi, — rzekł stróż i wszedł w bramę.
Lokaj obejrzał się za nim i rzekł do siebie:
— Wiem wszystko czego trzeba, a teraz nogi za pas i drała! żeby Kazimira nie zobaczyła, że ja tu byłem!
Szybkim biegiem puścił się przez plac i wkrótce zniknął za kościołem.
Tego wieczora pan Graba długą miał rozmowę z Michałkiem, po której lokaj wyszedł z wesołą miną, pogwizdując i trzymając w ręku kilka pąsowych georginji z żółtemi środkami.
— Dostałem dziś od pana trzy ruble, — rzekł podchodząc do Kazimiry stojącej w furtce ogródka. — Jutro kupię mojej miłej pannie Kazimirze gościńca. Jakie orzechy panna Kazimira lubi: tureckie czy włoskie?
— Włoskie, — odpowiedziała młoda dziewczyna spuszczając oczy.