Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 180.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jutrz z rana przyjdzie do matki, ale Kazi wydawało się, że czytając, „panienka drżała jak listek osiny i bladła i rumieniła się na przemian.“
Wywzajemniając się za to objaśnienie, Michałek opowiedział Kazi, że jego pan wróciwszy od pani G., zaśmiał się parę razy tak, jak tylko on jeden śmiać się umie, potem długo chodził po pokoju i nad czemś rozmyślał, nakoniec wziął kapelusz i poszedł pogwizdując na miasto, pewno do Borela grać w bilard, bo Michałek słyszał, jak wczoraj zakładał się z panem Klońskim, że wygra u niego dziesięć partji z rzędu. Powiedziawszy ostatni szczegół, Michałek przygryzł sobie język, bo przypomniał sobie zalecanie swego pana: — „Masz być niemym od urodzenia.“ — Ale od wyrzutów sumienia wybawiła go wnet Kazia, pytając:
— Niech pan Michał będzie łaskaw powiedzieć, co to takiego bilard?
Michałek uradowany tem, że nie został zrozumiany, wyprostował się, odchrząknął i odpowiedział z powagą:
— Jest to zielony plac, na którym dzisiejsi panowie uczą się trafiać kulami do celu.
Nazajutrz panna Kamila G. wróciła do domu matki i już go nie opuściła, i od tego dnia pan Graba był znowu codziennym gościem w błękitnym domku.
Od tego też dnia mieszkańcy Nadrzecznej ulicy poczęli nowe i wielce zajmujące czynić spostrzeżenia: a naprzód w oknach pani G. już nie jeden ukazywał się bukiet pięknych kwiatów, ale bywało ich codziennie po dwa, następnie zauważano, że panna Kamila, gdy przechodziła ulicą, albo stała w oknie, bywała bardzo zamyśloną, ale pomimo tego zamyślenia, daleko częściej uśmiechała się niż dawniej, a twarz jej zwykle blada, rozkwitała rumieńcem, według wyrażenia kumoszek jak wisienka albo różyczka.