Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 184.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale pana Graby w głównym kościele nie było dnia tego. Za to w małym i skromnym kościółku, który otoczony sztachetkami i topolami stał przy samotnym i ubogim placu, zebranej tam publiczności a złożonej po większej części z ludzi średniego i niższego stanu, ukazał się niezwykły dla ich oczu widok.
W środku nabożeństwa, wraz po kazaniu, wysoki i pięknie ubrany mężczyzna wprowadził do kościoła nie młodą, czarno ubrana kobietę w niebieskich okularach. Obecni poznali, że to był ten sam brunet, który przed kilką tygodniami wpatrywał się tak usilnie w piękną pannę, siedzącą na stopniach bocznego ołtarza. Prowadził on nie młodą kobietę z wielkiem uszanowaniem; przed nimi szedł lokaj w zielonej liberji, jedną ręką torując drogę wśród tłumu, w drugiej niosąc dwie książki do nabożeństwa, za nimi zaś postępowała ze spuszczonemi oczami piękna panna, a obecni poznali, że to była ta sama, w którą przed kilką tygodniami wpatrywał się wysoki brunet.
Podeszli pod wielki ołtarz, wszystkie miejsca były zajęte. Mężczyzna skinął na lokaja, który w spojrzeniu czytając jego wolę, poskoczył do zakrystji i wyniósł dwa krzesła. Wysoki brunet odebrał mu jedno z nich, postawił je sam przed młodą kobietą, poczem lokaj z uszanowaniem podał książki do nabożeństwa dwom paniom i stanął za krzesłem panienki, gdy pan jego stanął za panią w okularach.
Wszystko to nie małe roztargnienie uczyniło w modlitwach publiczności małego kościółka, nie przywykłej do podobnych parad. Mnóstwo oczów zwracało się na przybyłe osoby.
Na twarzy nie młodej kobiety jaśniało szczęście i znać było, że tak czczona i otoczona uszanowaniem czuła się we własnej swojej roli. Piękna panna patrzyła na nią przez