Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 010.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i przed nią pustynia być może i ciernie, ale ona sama kwitnie jak pełna róż oaza. Wkoło wyrazu tego unosi się tysiące dumań i rojeń, w które z radością zapuszcza wzrok wieszcz i myśliciel. Wyraz ten przedstawia pierwszy kamień do budowania rodziny, a więc świata cząstki, w nim zlewają się do jednego koryta dwa źródła życiowe osobno dotąd płynące; jeśli w jednem z nich męty, w drugiem fale przeczyste, męty brudzą kryształ, lub kryształ czyści męty, a zawsze rozpoczyna się wielka praca oddziaływania, przetwarzania tego co już stworzone.
Kamila nazajutrz po swym ślubie, siedziała w pięknym buduarze z czołem na dłoni schylonem. W pokoju przybranym z miękiem bogactwem, cisza panowała zupełna, tylko wielki brązowy zegar wskazując południową godzinę, metalicznym monotonnym dźwiękiem ogłaszał upływające sekundy. Kamila miała twarz bladą, pokrytą uroczystym spokojem i skupieniem ducha, a zamyślone jej czoło sztucznie ożywiał różowy odblask spływający z ciężkich pąsowych firanek zdobiących wysokie okna.
O kilka kroków od niej otworzyły się drzwi zdobne w złocone rzeźby, rozchyliła się zasłaniająca je pąsowa portjera i w buduarze stanął mężczyzna owinięty w bogaty szlafrok ze wschodnim deseniem, o włosach gęsto przypruszonych siwizną, o ustach bladych, drgających, i twarzy obleczonej niemiłą żółtością.
Stanął u drzwi i wlepił w zamyśloną kobietę wzrok szyderski, a zarazem pełen gorącej lubo tajonej namiętności, a podobnyż uśmiech roztworzył mu usta i ukazał dwa rzędy białych, bardzo ostrych zębów. Kamila podniosła oczy, spojrzała na stojącego mężczyznę na wpół ze zdziwieniem i przerażeniem i machinalnie podniosła się z kozetki.
Ostry śmiech rozległ się w buduarze.