Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 020.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

knęły, cisza zupełna zaległa znowu buduar, trwała pół godziny i godzinę całą, a gdyby kto podsłuchiwał za drzwiami lub portjerą, nie domyśliłby się w tym pokoju istnienia jakiejkolwiek żyjącej osoby.
Kamila siedziała na kozetce nieruchoma jak posąg, tylko głowa jej opadła na piersi i ręce zwisły bezwładnie między fałdami sukni. Z twarzy jej niktby się nie domyślił, czy myślała o czemkolwiek, tylko zaciśnięte usta świadczyły o strasznej wewnętrznej boleści. Po godzinie powstała nagle, postąpiła na środek pokoju, chwiejąc się jak senna i jak senna dotknęła rękami swej twarzy, ramion i włosów. Potem zwolna podniosła głowę, obejrzała się w koło, raz jeszcze dotknęła ramion swoich, dotknęła ich silnie, otworzyła szeroko oczy i głucho krzyknęła:
— Nie, ja nie spię!
Stała jak wryta na środku, opuściła czoło na zaciśnięte i splecione palce, a pierś jej pracowała gwałtownie ciężkim oddechem.
I znowu cisza panowała w buduarze pół godziny, możo godzinę całą.
Nagle młoda kobieta podniosła twarz zarumienioną do szkarłatu, z oczyma błyszczącemi strasznym ogniem rozwarła i splotła znowu ramiona, a z ust jej gorącym potokiem wybiegały słowa:
— Oszukana! zdeptana! zgubiona! oszukana! oszukana!
Z ostatnim wykrzykiem poskoczyła ku oknu. Okno to położone na pierwszem piętrze, wychodziło na brukowany dziedziniec. Otworzyła je ze stukiem, wyjrzała i krzyknęła jak pierwej:
— Tam kamienie i śmierć!
Wymawiając ostatni wyraz, postawiła drobną stopę na oknie, obu rękami pochwyciła silnie ramy i uniosła się