Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 022.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pół do siódmej, — odparł służący.
— Czy mąż mój nie wrócił jeszcze? — zapytał głos i zadrżał lekko.
— Jeszcze nie, jaśnie pani.
— Każesz natychmiast zajechać karecie i pojedziesz ze mną, a Michałowi powiesz, aby uwiadomił mego męża gdy wróci, że cały wieczór przepędzę u mojej matki, — rzekła Kamila powoli i wyraźnie.
— Jaśnie pani nie będzie u siebie na objedzie? — zapytał kamerdyner.
— Nie, — odrzekła Kamila i dodała: — chcę jechać za pięć minut.
Sługa wyszedł, a Kamila zbliżyła się do zwierciadła, zapaliła przed niem dwie świece i wziąwszy flakon z orzeźwiającym płynem, starannie otarła ze swej twarzy ślady łez. Gdy turkot karety dał się słyszeć na dziedzińcu, podniosła głowę i zamyśliła się. Na twarz jej wystąpił wyraz męstwa i ofiary. Zakryła dłońmi oczy i rzekła cicho:
— O moja matko! ty o tem nigdy wiedzieć nie będziesz!


∗             ∗

Tegoż samego dnia o wczesnej rannej godzinie, pani G. wyszła ze swej sypialni i z rozjaśnionem czołem usiadła na swej ulubionej kanapie. Blade promyki jesiennego słońca igrały wesoło po jej bawialnym pokoju, a ona machinalnie wiodła wzrokiem za niemi, jakby ciesząc się ich migotaniem i swawolą. Twarz jej odmłodniała, na czole ubyło zmarszczek, oczy nabrały blasku, postać wyprostowała się, ruchy stały się rzeźkie i silniejsze. Pani G. widziała się uwolnioną od obaw gryzących, które mąciły spokój jej dni i nocy. Jedy-