Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 035.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

pędzał w Londynie. Do zamku swego przyjeżdżał tylko zawsze na wiosnę, a wtedy zjeżdżali się do niego wszyscy fermerzy z opłatami, prośbami i projektami. On obliczał należytości, wysłuchiwał próśb i rozpatrywał projekta. Jeden z fermerów radził czasem, aby osuszyć spory kawał błotnistej ziemi, roznoszącej wyziewami zarazy i zamienić ją w grunt uprawny; drugi dowodził, że w fermie, którą zamieszkiwał, możnaby z korzyścią założyć jaką fabrykę trzeciemu zdawało się, iż dobrze będzie, jeżeli lord Jerzy pomnoży liczbę owiec, albo ulepszy gatunek wołów. Lord Dudley zamykał się w gabinecie swoim z podającymi projekta po kilka godzin dziennie, rachował, rozpatrywał na mapie pozycje miejscowości i nad każdą propozycją głęboko się zastanawiał. To wszystko zajmowało mu kilkanaście dni i nie wiem jak się to zda milordowi, ale my zwykliśmy mawiać wtedy, że lord Dudley pracuje. Potem miał on zwyczaj objeżdżać wszystkie swe posiadłości, pobliskie konno, dalsze karetą lub kabryoletem. Zaglądał w każdy szczegół gospodarstwa fermerów, oglądał czy pola dobrze są uprawne, czy woły tłuste, owce na właściwych pastwiskach pasane, czy łąki osuszone i lasy utrzymywane w porządku. Niedbałych fermerów naganiał, a czasem i odbierał im fermy, wzorowych gospodarzy nagradzał pieniędzmi albo uściśnieniem ręki, które wiele znaczyło, bo lord Dudley był prawdziwym gentlemanem i przodkowie jego znajdowali się byli w liczbie baronów piszących Welką Kartę za króla Jana bez Ziemi. To wszystko zajmowało mu kilka tygodni i nie wiem, jak się to zda milordowi, ale myśmy mawiali wtedy, że lord Dudley pracuje. Potem jechał w podróż po obcych krajach i nie wiem dobrze, co tam zwykł był porabiać, ale myśmy myśleli, że on i tam pracował, bo pisywał z różnych krajów do swoich fermerów jak tam to i owo urządza się we Francji i w Niemczech, a że urządza