Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 042.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdziwienia, graniczącego z przerażeniem, i po dobrej minucie milczenia rzekł z flegmą:
Peste! a któreż to z rzędu śniadanie zjadasz dzisiaj, Jodek?
Jodek podniósł oczy, jakby przypominał sobie i po chwili włożywszy do ust ostatni kęs chleba z linburgskim serem, odrzekł z najzimniejszą krwią:
— Czwarte.
Edward wzruszył ramionami i nie spuszczając zdumionego wzroku z pulchnej twarzy gościa, wycedził raz jeszcze przez zęby:
Peste!
Graba rozśmiał się na cało gardło.
— Na honor, szanowny panie Ignacy! strawny masz żołądek! — zawołał.
— Jestem jako stróś i lepiej jak stróś, bo trawię z zupełną łatwością, nie tylko co we mnie wchodzi przez usta, ale i to, co dostaje się do mojej osoby przez uszy, — odparł Jodek z zimną krwią i otarłszy usta serwetą, zapalił jedno z cygar Ordynata leżących na stole.
A propos Stasia Klońskiego, czy pamiętasz Edwardzie moja rozmowę z tobą, przed dwoma czy trzema miesiącami? — zapytał Graba.
— Rozmowę o ładnej Cesi?
— Tak.
Jodek nastawił ucha, na twarzy jego pojawiła się gorąca ciekawość.
Kalikst spojrzał nań z ukosa, uśmiechnął się z zadowoleniem i rzekł do Edwarda:
— Powiadają w M., że ładna Cesia co raz bardziej jest tobą zajęta.
— Czy podobna! — zawołał Jodek podskakując na fotelu.