Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 047.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

służących do zabawiania kompanji, zostawiam innym.
Przy ostatnich słowach spojrzał na Jodka, który raz jeszcze powtórzył:
— O niczem nie wiem!
Mężczyźni przestali śmiać się głośno, ale uśmiechali się, spoglądając na siebie.
— Mój kochany, — ozwał się z ironiczną flegmą jeden z nich, — takie to już są prawa i wyobrażenia towarzyskie, że ludzie zostający w pewnych położeniach, chcąc nie chcąc i przyznać to muszą, bez własnej winy stają się śmiesznymi.
Oczy Klońskiego błysnęły gniewem, głowa podniosła się z dumą. Przystąpił do grupy mężczyzn i rzekł stanowczo:
— Ponieważ pozwalacie sobie mówić mi otwarcie, że jestem śmiesznym, ja czuję się w prawie wymagać od was jasnego wytłumaczenia, dla czego znajdujecie mnie takim. Jeżeli nie spełnicie mego wymagania, będę żądał innej satysfakcji.
— Do licha! — zawołał jeden z mężczyzn, — czyliż nas wszystkich czterech razem wyzwiesz na pojedynek?
Na te słowa Jodek odskoczył o parę kroków, porwał za czapkę i wybiegł z sali powtarzając:
— O niczem nie wiem, słowo uczciwego człowieka, o niczem nie wiem!
Mężczyźni śmieli się patrząc za uciekającym, a Stanisław rzekł do nich z wzrastającym gniewem:
— Możecie panowie śmiać się ile wam się podoba z pana Jodka, bo on pozwala na to, ale ze mnie to co innego, po raz ostatni proszę nas, abyście powiedzieli o co chodzi, bo inaczej...
— Ah! mon cher, — rzekł jeden z kolegów, — jeśli już tak żądasz tego koniecznie, to powiemy ci przedmiot naszej o tobie rozmowy, choć dalibóg to ambarasujące i sam