Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 064.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ma zawsze obok siebie tak piękną gwiazdę — z mniejszem uwielbieniem musi patrzeć na inne.
Celina spojrzała na Ordynata.
— Czy to mnie pan porównałeś do gwiazdy? — zapytała.
Oh, madame, — odparł młodzieniec, — porównanie zbyt skromne może...
— Nie wiedziałam, że w Anglji używają tak poetycznych metafor, w każdym razie jednak nie dziwię się wcale, że Staś oprócz mnie spostrzega i uwielbia inne kobiety, które tego są warte, owszem, cieszy mnie to, bo jest dowodem, iż umie on cenić prawdziwe piękno wszędzie, gdzie je spotka.
Powiedziała to z zupełnym spokojem, ktoby jednak z uwagą ją słuchał, dosłyszałby, że głos jej z pewnem wysileniem wydobywał się z piersi.
— Otóż widzisz Edwardzie! — zawołał Stanisław, wstając z fotelu, — mam pozwolenie od mojej żony uwielbiać wszystkie na świecie kobiety, które tego są warte. Jaką nieocenioną mam żonę Edziu, nieprawdaż? Brakuje tylko tego, abym ja jej podobnego udzielił pozwolenia, a będziemy stanowili małżeństwo prawdziwie wzorowe, rządzące się czystą esencją filozofji! To też zaczynam z moich praw korzystać i wyznaję otwarcie, że jestem gorącym adoratorem pani Kamili!...
Słowa te wymówił takim ostrym tonem chłodnego szyderstwa, a tylko ostatnie z takim zapałem, że ani Celina, ani Edward nic nie odpowiedzieli. Stanisław przeszedł się parę razy po salonie, jakby gwałtownie potrzebował ruchu i stając przed żoną, zapytał w ten sam zimno-ironiczny sposób:
— A ty Celino, czy nie wybrałaś sobie jeszcze żadnego przedmiotu uwielbienia?
— Owszem, — odparła Cesia nie podnosząc wzroku.