Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 070.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nad klęcznikiem, ręce złożyła jak do modlitwy i szepnęła:
— O! Matko Boga! dzięki ci za to!
Komorowska patrzyła na nią długo poczciwym wzrokiem, w którym był rodzaj macierzyńskiego uczucia, potem widząc, że ukochana pani jej nie porusza się i nic już nie mówi, nakreśliła nad jej głową znak krzyża świętego i po cichu opuściła pokój.
Celina została nieruchoma, wpół leżąca w fotelu. Długie fałdy białego penioaru spadały aż na posadzkę, ręce miała złożone na piersi, a wzrok pełen rzewnego i słodkiego rozmyślania utkwiony w obrazie. Z płonącej przed nim alabastrowej lampy, szeroka struga białego światła spływała na jej głowę, niby słane błogosławieństwo od świętej z obrazu, na którą z niemą patrzyła modlitwą. Widmo nieszczęścia stało naprzeciw niej w najgłębszym kątku pokoju i nieśmiało zbliżyć się do niej odżegnane przedświtem macierzyństwa.

III.

Wieczór grudniowy zimny był i sypał na świat drobnym, ostrym śniegiem, który pokrywając ulice miasta M. z głuchym dźwiękiem odbijał się o szyby domostw. Dźwięk ten rozchodził się też w milczącem i pogrążonem w zmroku mieszkaniu państwa Grabów. W jednej tylko sali jadalnej światło było i ruch panował, bo lokaje zdejmowali tam właśnie ze stołu nakrycie do objadu. Reszta salonów nie była oświetloną i dopiero z buduaru Kamili, z tego samego buduaru, w którym usłyszała nazajutrz po ślubie dziwne wyznanie męża, wąskiemi smugami płynęło do przyległego pokoju czerwonawe światło kominkowego ognia. Tam, przed żelaznym kominkiem, profilem zwrócona do płomieni, siedziała Kamila. Wysmukła