Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 071.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jej postać, opłynięta fałdzistem ubraniem z czarnego aksamitu, wybitnemi kształty rysowała się wśród zmroku na czerwonym tle utworzonem przez blask ognia. Ten sam blask spływał na twarz jej ślizgając się po jej czole krwistemi smugami, rozświecał ją posępnym kolorytem, a oczy jej, pełne chmurnego ognia, błądziły po pokoju z zamyśleniem.
W głębi buduaru i naprzeciw Kamili zasunięty w fotelu i plecami odwrócony od okna tak, że twarz jego cała tonęła w zmroku, siedział Kalikst.
Milczenie zupełne długo panowało w buduarze, przerywane tylko uderzeniem śniegu o szyby i trzaskiem ognia na kominku.
— Czy wiesz Kamilo, — ozwał się w końcu głos Graby, — że prześlicznie wyglądasz w tej chwili. — Bardzo ci jest do twarzy w tej aksamitnej sukni, a blask ognia dodaje szczególnego charakteru twojej postaci. Na honor, gdyby cię w tej chwili widział malarz jaki, z radością malowałby niezawodnie twój portret.
Kamila milczała.
— No i cóż kochana żono, — rzekł znowu po chwili Graba, — czy nie raczysz się odezwać do mnie ani razu! Szczególną jesteś kobietą! Ja mówię ci tyle miłych rzeczy, a ty nie rozchmurzysz nawet twego olimpijskiego czoła.
Kamila milczała ciągle.
— Hm, — ozwał się znowu jej mąż, — jak widzę, musiałaś zapomnieć o jednym z punktów umowy, którą zawarliśmy nazajutrz po ślubie, to jest, że wymagam od ciebie, abyś była łagodną i uprzejmą żoną...
Kamila milczała jeszcze przez chwilę, potem nie zwracając spojrzenia na męża, rzekła:
— Pragnę zapomnieć o wszystkiem com widziała i słyszała wtedy, ale... nie mogę.