Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 072.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Graba rozśmiał się głośno, przeciągle.
— Nie możesz... zapewne... i dobrze, że nie możesz zapomnieć, bo inaczej jabym ci sam wszystko na każdem miejscu przypominał. Ale sądzę, iż będzie lepiej, jeśli wniosą tu światło, może to zmrok czyni cię tak posępną?
I wyciągnął rękę do dzwonka.
— Ja nie chcę aby wnoszono tu światło, — rzekła Kamila, a głos jej lubo spokojny, tak był stanowczy i nieledwie rozkazujący, że Graba opuścił rękę.
— I dla czegoż to nie chcesz światła? czy można wiedzieć? — zapytał. — Może dla tego, że miło ci jest nie widzieć mojej twarzy?
— Tak, — odrzekła Kamila tym samym spokojnym i stanowczym głosem.
— Miły na honor komplement dla tak czule kochającego jak ja małżonka! — zawołał pan Graba z nerwowym śmiechem.
— W sercu i w myśli uczyniłeś mi tak ciemno, że razi mnie światło zewnętrzne.
— Co raz lepiej! — rzekł Graba drżącym trochę od wzruszenia głosem, — dziwną, dziwną jesteś kobietą! Powiedz mi zkąd ten twój wstręt do mnie? dla czego ty mnie kochać nie możesz?
Na te słowa Kamila rozśmiała się ostrym i groźnym śmiechem.
— Ty powiedz mi: kto jesteś? — rzekła.
— Kto jestem? — odpowiedział Graba głosem zniżonym od rozdrażnienia, — jestem twój mąż, któremu przysięgłaś miłość i posłuszeństwo, jestem człowiek, który otoczył cię bogactwem i włożył na ciebie tę suknię, w której jesteś tak piękna...
Kamila wyprostowała się, dumnie podniosła głowę i