Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 085.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dzwiczki. Wtedy z karety ukazały się najprzód dwa pudełka od kapeluszów, które lokaj wziął i postawił na ziemi, za pudełkami wysunięto kosz ażurowy, z którego wyglądały koronki, a za tem wszystkiem dopiero poczęła wysiadać niska i dość otyła kobieta średniego wieku, w jasno-zielonej sukni, i takiem samym szalem mocno obcisłem i szeroko futrem obłożonem okryciu. Ręce trzymała w białym zarękawku z wełny kóz angorskich, a okrągła, rumiana niezmiernie ruchliwa jaj twarz, promieniała otoczona łabędzim puszkiem, zdobiącym pięknie wyrabiany z peli kaptórek.
— Leonie! Leonie! — wołała na lokaja wysiadająca pani — uważaj tylko, abyś mi koronek nie pogniótł! Móa Boże, po jakiemu postawiłeś to pudełko z kapeluszem! j podajże mi rękę, bo tak jest ślisko, że upadnę!
— Ciocia szambelanowa! kochana ciociu! — zawołały panny Jedlińskie i nie zważając na śnieg leżący pod gankiem, rzuciły się na jej powitanie.
Bon jour, chères mignonnes, bon jour! — mówiła pani Słabecka, obejmując z kolei szyje kuzynek i posyłając im pocałunki w powietrzu, — wracam już z zagranicy... wracam... mon Dieu il le fallait bien, i zrobiłam sobie u was mes mignonnes, moje pied à terre, nim wynajdę sobie mieszkanie w M. Wszak przyjmiecie mnie, mes petites, nieprawdaż?
— O, z największą radością! — zawołały jednomyślnie obie siostry.
I Laura poprowadziła ciotkę do wnętrza domu, a Adzia witała drugą osobę wysiadającą z karety.
Była nią młoda panna średniego wzrostu. Zimowy jej strój był zupełnie czarny i poważnie odbijał przy jasnozielonej sukni pani szambelanowej. Z pod czarnego podróżnego kapelusika widać było dwa pasma ryżawych włosów gładko zaczesane nad czołem. Nie niosła z sobą żadnych