Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 097.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

aby mnie nauczyć, jak mam postępować inaczej. Zresztą widziałem najczęściej, że ci co mnie przyganiali, czynili tak jak ja, prawili morały albo przez hipokryzję, albo przez głupotę, albo przez chęć lepszego pokrycia własnych błędów. Więc nie budowało mnie to wcale i robiłem ciągle po swojemu. Przez długi czas nie czułem nawet, że źle robię, tak przyzwyczaiłem się do widoku żyjących na żart ludzi, iż nie wyobrażałem sobie nawet, że żyć inaczej można. Wtedy dopiero poczułem, że jestem na złej drodze, gdy mi pewien bardzo biegły lekarz powiedział: — „Strzeż się pan, jeszcze rok podobnego życia, a umrzesz!...“
Nie mógł mówić dalej, albowiem silny kaszel mowę mu przerwał.
Ryta była bardzo blada.
— Wuj pisze mi, abym pojechał na uniwersytet, — mówił znowu Tozio, rzucając się na krzesło, — pisze, że tylko przez naukę mogę stać się takim człowiekiem, jakim on widzieć mnie pragnie. Bardzo dobrze, ale bierzmy tę rzecz ze strony praktycznej. Toć o ile wiem, nie czytania i pisania i nie czterech działań arytmetycznych uczą na uniwersytecie, ale nauk wyższych do rozpoczęcia studjów, na które mi trzeba pewnego przygotowania. Cóż ja umiem? jakie jest moje umysłowe przysposobienie na studenta uniwersytetu? Mówię doskonale po francusku i trochę po angielsku, przeczytałem kilkadziesiąt romansów Sanda i Dumasa, wiem jak się znaleźć w salonie i z ożywieniem poprowadzić dowcipną konwersację z damami i oto cała moja wiedza. Pókim nie kaszlał, śpiewałem jeszcze przy fortepianie kilka arji włoskich i francuskich romansów, a teraz to nawet wedle przypowiastki: „Kachu, kachu, tra la la la, kaszel i śpiewać nie pozwala!“ Z tak wszechstronnem i szerokiem przysposobieniem umysłowem, na jakiż fakultet uniwersytecki ra-