Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 116.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Parę razy tylko, goście znaleźli w jej domu jej matkę, i wtedy ku wielkiemu swemu zdziwieniu ujrzeli ją więcej nieco ożywioną. Uśmiechała się czasem i żywszym krokiem przechadzała salony, ale czyniła to z widocznem wysileniem i gdy matka jej oddaliła się, popadła w tem większą i więcej uderzającą martwotę.
Niektórzy mawiali o niej, że jest dumna, inni, że dziwna, inni jeszcze, że flegmatyczka, nikt nie mówił, że była smutną, bo na taką nie wyglądała; smutek bywa bardzo mięki i wyraźny w objawach swoich, niż było jej zwykłe usposobienie. Ale wśród mnóstwa jej znajomych, znajdowali się jeszcze i tacy, którzy zaciekali się w niej jak w czemś niezwykłem i tajemniczem, pragnęli podjąć choćby rożek tej posępnej a chłodnej zasłony pokrywającej piękną i niezmiernie zajmującą kobietę. Ztąd stała się niezmiernie modną, mężczyźni mianowicie upędzail się za nią i co raz więcej osób prezentowało się w jej salonach. Nie tylko mieszkańcy miasta, ale wszyscy, którzy z prowincji na długo czy na krótko przybywali do M, starali się ją poznać i składali jej wizyty, gwar wzmagał się koło niej, a na tle jego tem wybitniej odbijała jej cicha, głęboka, spokojna posępność. Każdy kto był u niej gościem, odchodził zachwycony jej pięknością i niezwykłym wdziękiem jej rozmowy, a zaciekawiony całą cechą jej osoby, każdy powracał wkrótce, zachwycał się jeszcze bardziej, ale nikt zachwycenia swego słowem żadnem przed nią nie objawił, jak nigdy nikt na zebraniach nie zaprosił ją do tańca. Nie jeden zbliżał się do niej z zamiarem szepnięcia jej słodkiego słówka, albo zaproponowania walca lub mazurka, ale spojrzawszy na nią z bliska, i zamieniwszy z nią słów kilkanaście, albo siadł obok niej i rozmawiał zupełnie o czem innem niż to z czem szedł do niej, albo odchodził i tańczył z kim innym. Wyglądała tak, że powiedzieć jej komplement