Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 124.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

W domu tym znalazł kilkanaście zebranych osób rozmawiających o świetnym wieczorze wydanym przed parą dniami przez państwa Grabów, a raczej przez pana Grabę, bo domyślano się powszechnie, że żona jego zabaw nie lubi, i że są one wyłącznie jego samego dziełem.
— Więc Kalikst Graba mieszka w M? — zapytał podżyły obywatel z dwuznacznym uśmiechem.
— Tak, — odpowiedziano.
— A to winszuję, bardzo winszuję państwu takiego współmieszkańca, — rzekł przybyły z wyrazem, który wszystkich zaciekawił.
— Czy go pan znasz? — wtrącono.
Obywatel uczynił szczególniejszy gest ręką, który można było wziąć za gest wzgardy.
— Znam go aż nadto dobrze na nieszczęście mojego biednego syna, — odpowiedział.
Zaczęto się dopytywać, ale podróżny człowiek był milczący jak kamień. Wyraźnie albo nie lubił obmawiać, albo wspomnienie o tym jakimś biednym synie tak mu ciężyło na myśli, że i przez cały dalszy ciąg swej wizyty mało już mówił i smutnie jakoś był zamyślony.
Po jego odejściu, kobiety obecne jednogłośnie zdecydowały, że pan Graba musiał zabić, albo ciężko ranić w pojedynku syna podżyłego obywatela z gubernji W, co przecież nie czyniło mu żadnej ujmy, bo pojedynek to honorowa sprawa.
Ale mężczyźni inaczej widać myśleli, bo uśmiechnęli się przy wzmiance kobiet o pojedynku i z namysłem kiwali głowami.
Jeden z nich ozwał się nawet:
— Oj, to jakiś ptaszek, ten Graba!
— Podejrzany, — dodał inny.