Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 145.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

bo nie myślę długo stać pod progiem żydowskim!
Chaita zniknęła i bardzo prędko wróciła.
— I cóż? — zapytał mężczyzna.
— Wigder chce wiedzieć jak się pan nazywa?
— Cóż to znowu? — zawołał, — czy tu etykieta królewska panuje?
I znowu postawił nogę na progu, chcąc wejść.
Ale Chaita z garnkiem drogę mu zastąpiła.
— Ny, Wigder chce wiedzieć jak się pan nazywa? — rzekła.
— Komedja prawdziwa! Idź-że i powiedz mu, że jestem Kloński, ty kamerdynerze z Łysej Góry! — zawołał ze złością.
Chaita zniknęła znowu i po chwili wróciwszy, rzekła:
— Wigder prosi, żeby pan wszedł.
— Nareszcie! — mruknął Kloński i wszedł do sieni, a Chaita usiadła po dawnemu na progu i postawiła garnek przed sobą.
W bawialnej izbie starego Wigdera paliła się na stole łojówka w cynowym lichtarzu, oświetlając tylko małą część pokoju, a resztę zostawało w zupełnym cieniu. Na stole stał wyszczerbiony talerz z resztką jakiegoś brudnego sosu, leżał widelec drewniany, wykrzywiony i wyszczerbiony nóż bez trzonka, a w koło rozsypane były okruchy czarnego chleba. Pod samem światłem łojówki siedział na stołku Wigder, w okularach na nosie, w swym nieśmiertelnym starym chałacie i ze swą długą, siwą, porządnie uczesaną brodą. Siedział schylony nad stołem i pilnie zapełniał cyframi stronicę ogromnej leżącej przed nim księgi. Pisał zaś poczynając od prawego brzegu papieru.
Na odgłos skrzypnięcia drzwiami podniósł głowę, zatopił pióro do połowy w ogromny osmolony kałamarz i