Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 173.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jeśli zaprosisz? — odrzekł gość, którego twarz rozpromieniała.
Graba zadzwonił.
— Trzy nakrycia, — rzekł do wchodzącego lokaja.
Niebawem zasiedli wszyscy do stołu.
Dwaj mężczyźni żywą wiedli rozmowę.
Kamila milczała jak zwykle w towarzystwie męża.
— Przedstaw sobie Kamilo, — ozwał się Graba, połykając łyżkę zupy i niosąc w dwóch palcach do ust pasztecik, — co też za dziwne i sprzeczne rzeczy opowiadają o chorobie Klońskiego i jego powodach.
— Cóż takiego? — obojętnie zapytała Kamila.
— Jedni mówią, — kończył Graba po ukąszeniu paszteciku, — że zachorował przez zazdrość i obrażony honor, zdybawszy żonę na tajemnej schadce z Ordynatem, a inni, że znajduje się bliskim śmierci z miłości dla ciebie, moja najdroższa żono!
Kamila zbladła.
— To potwarz! — zawołała.
— O, nie alteruj się tylko kochana żono! — odparł Graba, — nie ma przecież w tej pogłosce nic tak złego! wolno przecież kochać się każdemu w kim chce, a był wypadek, że komisarz zakochał się w królowej angielskiej.
To rzekłszy, otarł usta serwetą i skinął na lokaja, aby mu podał półmisek z pasztecikami.
— Nie chciałabym, aby pani Klońska dowiedziała się o tej niedorzecznej i bezzasadnej pogłosce, — rzekła Kamila.
— Już o niej wie, niestety! — odparł Graba. — Zakomunikowała ją dziś z rana pani Celinie jedna z najlepszych jej przyjaciółek, a doktór R, który leczy Stanisława, mówił panu D, swemu najlepszemu przyjacielowi, z wielkiem naturalnie spółczuciem i uwielbieniem, że pani Klońska pytała