Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 178.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mnie, a jeśli kochać nie możesz... udawaj... zmuszaj siebie... niech życie twoje będzie sztucznem w tobie, ale niech ono będzie... niechaj choć raz ożywię cię jak niegdyś Pigmalion swoją Galateę z greckiego zrobioną marmuru! I cóż ty Galateo moja, czy wysłuchasz kiedykolwiek błagań, które do ciebie zanosi twój Pigmalion? Cha, cha, cha!
Twarz Graby okropną była pod wpływem szczególnego połączenia namiętności z szyderstwem. Kamila spokojnie wzięła album ze stołu i przerzucając jego kartki rzekła:
— Przestań mówić w ten sposób Kalikście, bo stajesz mi się jeszcze bardziej wstrętny.
— Kobieto! — krzyknął Graba — nie igraj ze mną! bo...
Pochwycił jej rękę i ścisnął tak silnie, że palce jej krwią nabiegły. Ból fizyczny zciągnął lekko brwi Kamili; nie starała się jednak wydobyć swej ręki z żelaznego ujęcia męża a patrząc na niego z ciągłym spokojem spytała:
— Bo co?
— Spuść te zuchwałe twoje oczy, któremi tak wyzywająco na mnie patrzysz, bo skruszę ci palce! — wołał Graba przez zaciśnięte zęby.
Kamila nie spuściła wzroku, uśmiechnęła się i odrzekła:
— Skruszyłeś mi już serce, a cóż w obec tego znaczy ręka?
Pokonany przenikającem jej wejrzeniem i lodowem spojrzeniem, Graba wypuścił jej rękę i upadł na fotel. Twarz jego wrząca była nerwowemi drganiami, ręce zaciskały się gwałtownie około poręczy fotelu. Kamila przeglądała album.
Milczenie trwało kilka minut, przerywane tylko ciężkim oddechem Graby i szelestem kartek, które przerzucała jego żona.
— Czy nasyciłaś się już widokiem okolic Nadreńskich? — zapytał spokojniej już Graba, gdy Kamila zamknęła album i kładła je na stole.