Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 182.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

chowany, abym się miał dopuszczać jakiegokolwiek względem ciebie grubjaństwa! Zresztą... ja ciebie tak kocham! Ale nie myśląc nawet o gwałtownych środkach, mam sposób zobowiązania cię, abyś zrobiła wszystko co zechcę.
— Jakiż jest ten sposób?
— Przypomnę ci... przypomnę ci, moja droga, imię nad wszystko tobie miłe.
— Jakież to imię? — zapytała Kamila blednąc.
— Twojej matki.
Kamila strasznie zbladła, spuściła głowę i milczała.
Graba patrzył na nią z uśmiechem tryumfu.
— Jeżeli nie będziesz jutro u pani X, pojutrze zakomunikuję przez pewne osoby matce twojej o tem, że mam farbowane włosy i fabrykowaną cerę, że nabrałaś do mnie od drugiego dnia po ślubie nieprzezwyciężonego wstrętu, że przechodzą niekiedy całe tygodnie, w ciągu których dziesięciu słów nie mówimy do siebie, słowem doniosę jej o wszystkich szczegółach naszego wielce miłego dla mnie pożycia, które jednak nie wiem, czy takiem jest dla ciebie.
— Ty tego nie zrobisz! — zawołała Kamila cała drżąca.
— Dla czego, kochana żono?
— Bo wiesz, że przez to zabiłbyś moją matkę!
— Ah! dotykasz najsłabszej struny mego serca, struny miłości bliźniego! — westchnął Graba. — Ale cóż robić? człowiek daje sobie radę na świecie jak może, i skoro zmuszasz mnie do tego swoim uporem...
Kamila powstała dumna, wyprostowana, spokojna. Zmierzyła męża chłodnym, wzgardliwym wzrokiem i rzekła:
— Idź i powiedz wszystko mojej matce, będzie ona zapewne wolała nieszczęście moje, niż poniżenie!...
Graba rozśmiał się głośno.