Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 189.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ty starałeś się odwrócić od niej serce jej męża.
— Więc wiesz o tem wszystkiem, kochana żono, — rzekł Graba zapalając cygaro, — doprawdy co raz bardziej naprowadzasz mnie na myśl, że w skutek bezmiernej egzaltacji dochodzisz niekiedy do jasnowidzenia.
— O, jasno, jasno widzę w twej ciemnej duszy, — zwolna odpowiedziała Kamila.
— Bo widzisz moja droga, — mówił Graba, jakby nie słyszał słów żony, — niecierpiałem tej złotowłosej gąski. Nie moja wina, zaczepiła mnie sama. Gdym pierwszy raz ją widział, wypowiedziała mi wojnę, mówiąc, że postara się pozbyć kota, który chce odrapać jej Lola i robiąc przez to alluzję do mnie i do męża swego. Otóż dokazałem tego, że nie pozbyła się mnie... ale swojej spokojności i szczęścia. Ha, ha, ha!...
Kamila patrzyła na męża upornym, przenikającym wzrokiem.
— Powiedz mi, — ozwała się po chwili, — z jakiego piekła bierzesz narzędzia do tej walki ze wszystkiem co dobre i niewinne na świecie?
— O, nie tak daleko sięgam, kochana żono, — odparł Graba z zupełnym spokojem, — piekła nie lubię, bo brak tam podobno komfortu, i nie zstępuję doń po natchnienie ani pomoc. Pierwsze posiadam we własnej genialnej głowie, drugie dają mi ludzie, głupi ludzie. Już to wyznam ci, że gdyby głupców na świecie nie było, rola moja byłaby trudniejszą. Naprzykład w sprawie pani Klońskiej posłużyli mi za narzędzie dwaj tylko głupcy: Ordynat i Jodek. Pierwszemu szepnąłem do ucha, że białolica Celina śmiertelnie jest w nim zakochana, a przed drugim powiedziałem to samo głośno. Ordynat począł zaraz z całej siły kompromitować młodą kobietę, aż w końcu naprawdę się nią zajął, a Jodek rozpaplał