Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 192.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jękiem rozpaczy pytała o stan męża, a dziecię zatrzymywało się w jej łonie, jak gdyby nie chciało wyjść na świat sierotą, bez ojca.
Nareszcie wśród niewypowiedzianych męczarni fizycznych i moralnych matki, ozwał się słabiuchny płacz dzieciny, Celina uśmiechnęła się, złożyła ręce do modlitwy i zapadła w długie zemdlenie.
Gdy nareszcie otworzyła oczy, głuchym, ledwie dosłyszanym głosem wymówiła:
— Stanisław?
Lekarze i słudzy upewnili ją, że mężowi jej nie grozi już żadne niebezpieczeństwo.
Wtedy prosiła o podanie sobie dziecięcia i w słabych ramionach utuliła syna.
Tego samego dnia dwaj lekarze zstępując ze wschodów mieszkania państwa Klońskich, zamienili z sobą następujące słowa:
— Cóż sądzisz szanowny kolego, o stanie naszego pacjenta? — pytał młodszy.
— Prawdopodobnie umrze, — odpowiedział starszy.
— A pacjentka?
— Ma do przebycia wielce niebezpieczną gorączkę.
W istocie, cierpienia fizyczne Celiny dopiero się były zaczęły i dwa tygodnie jeszcze walczyła ze śmiercią.
Przez cały ten czas skrywano przed nią starannie stan męża, słaby tylko odbłysk nadziei zostawiający niekiedy leczącym go lekarzom, ale silnie kochające i przenikliwe serce kobiety zaglądało w myśli tych, którzy skłamali przed nią i rozpaczą paraliżowało udzielany jej ratunek lekarski.
Stanisław nie mógł wiedzieć o tem co się działo z żoną, bo nie odzyskiwał wcale przytomności i tylko w uniesieniach gorączki powtarzał co chwila imię Celiny to z boleścią, to