Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 212.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

niam tylko com była powinna, radę jaką uznaję za najlepszą dałam kobiecie, która nie z mojej wprawdzie winy, ale zawsze przezemnie cierpiała.
Celina słuchała mowy Kamili z wytężoną uwagą, na twarzy jej błyszczała umiejętność, zapał i uniesienie.
— Nowe światy odkrywają się przedemną! — zawołała po długiej chwili milczenia. — Tak, widzę teraz, że nie pojmowałam całej wagi i trudności mego zadania... w istocie, czem-że starałam się zatrzymać przy sobie człowieka, którego kocham? pieszczotą, dziecinnem szczebiotaniem albo łzami. Teraz widzę, widzę czego potrzeba i co mu dać powinnam, aby został takim, jakim wedle natury swej być może... O pani, dzięki ci po sto razy!
— O, nie dziękuj mi pani, — bardzo zimno odrzekła Kamila, — nie masz dla mnie żadnych powodów wdzięczności.
— Pani, — z pewną nieśmiałością zaczęła mówić Celina, — przebacz, jeśli zadam zbyt śmiałe pytanie: Powiedz mi, ty taka piękna i rozumna, czy sama także pracujesz nad odratowaniem i oczyszczeniem duszy twojego męża?
Kamila dziwnie się uśmiechnęła.
— Nie porównywaj mnie pani z sobą, — odrzekła. — Natury nasze tak są różne, jak barwa naszych włosów. Pani czoło otoczone jest złotemi promieniami, na moje spada cień czarnych warkoczy. Pani natura jest cała z promieni — moja z cierniów.
— Ale pani jesteś aniołem! — z zapałem zawołała Celina.
— Strąconym w ciemności! — bardzo cichym szeptem dodała Kamila.
— Jestem cała w podziwie, — mówiła Celina wpatrując się w twarz jej, — pani wyglądasz tak, jakbyś zaledwie o parę lat była starszą odemnie, a postawa twoja i słowa