Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 217.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nawet Bogiem a prawdą nie zbyt był godny politowania takiej dostojnej jak ja osoby.
Zaśmiała się znowu głośno i tuląc się do matki dodała:
— Na szczęście, na szczęście, z łaski mojej najdroższej mateczki, która uczyniła mnie taką, jaką jestem i przez to zgotowała mi przyszłość szczęśliwą, siedzę sobie spokojnie w mojem gniazdeczku i życie mi idzie jak z płatka.
Poskoczyła żywo, zadzwoniła, kazała podać śniadanie i wesoło gawędziła z matką, znosząc do niej i pokazując różne ładne fatałaszki, albumy, stroje, książki, dzienniki.
Na twarz pani G. wrócił spokój, a gdy niebawem nadszedł pan Graba w towarzystwie dwóch jakichś młodych ludzi bardzo przyzwoitych i przyjemnych, gdy czule powitał żonę i jej matkę, a potem ze swobodą i właściwym sobie dowcipem zaczął opowiadać o różnych bieżących sprawach, rozweseliła się staruszka, z przyjemnością jadła objad w wesołem gronie, a po objedzie odjechała do domu piękną karetą córki, z lekkiem sercem, pocieszając się myślą:
— Matka jego musi być jaką dziwaczką, lub złą matką, a zresztą, jeśli i był złym kiedy, zapewne się poprawił i miłość do Kamili, życie z nią wspólne, do reszty podniesie go i udoskonali.
— Któżby zresztą mógł być złym lub złe zachować nałogi żyjąc z takim aniołem piękności i dobroci jak moja Kamila, — myślała jeszcze staruszka kładąc się do snu, i ostatnie jej westchnienie do Boga przed zamknięciem oczu było westchnieniem dziękczynnem.
Po takich jednak chwilowych uspokojeniach wracały w pierś macierzyńską niepokoje tem dokuczliwsze, bo nie oparte na żadnym widomym fakcie, nieokreślone, w ciemnościach szukając swego źródła.
— A może źródło niepokojów tych leży całkiem tylko