Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 224.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy tak siedziała, usłyszała jak w drugiej sali nie widzący jej starszy sklepowy dyktował drugiemu:
— Do księgi rachunkowej wpisać dług pana Kaliksta Graby!
— Ile? — zapytał głos stojącego za wysokiem biurem człowieka.
Sklepowy wyraził dość znaczną cyfrę.
— Czy przedłużyć kredyt? — zapytał głos z za biura.
— Nie, — odrzekł starszy sklepowy, — domagać się wypłaty.
— Czy mu nie wierzycie panie Andrzeju? — zapytał młody skończywszy zapisywanie.
— Ha, ha, ha! — zaśmiał się starszy ostro, szyderczo, — powtarzałem ci już nie raz Józiu: wierzę w rubla jedynego, wszechmogącego, a takim panom, jak pan Graba nie wierzę, bo u nich rubel to jak ten aktor w Operze buffo, na którą chodziliśmy z tobą przeszłej niedzieli, co to Figaro tu, Figaro tam! ha, ha, ha!...
Pani G. ciężkim krokiem wyszła ze sklepu; niczego się nie dowiedziała, a jednak obawy jej wzmagały się, przeczucia niczem nie rozjaśnione dorastały wzrostu cieniów wlokących się za niewidzialnymi olbrzymami.
Przyszła do mieszkania swego znużona, z blademi ustami, a zarumienionem od krwi napływającej czołem, i wzrok jej padł na portret męża zawieszony nad jej łóżkiem, a narysowany ręką Kamili. Zdawało się jej, że od portretu tego płynął ku niej glos smutny i groźny i zarazem wołający: — Matko, coś uczyniła z dzieckiem twojem?
Upadła na kolana, zakryła twarz rękami, ale nie zapłakała, tylko pierś jej podniosła się z ciężkością, a usta szeptały:
— „Boże! niechże ujrzę to nieszczęście, niech umrę, ale ujrzę, jakiem jest ono!...