Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 227.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdala dosłyszanem o zięciu słowem, spostrzegłszy posępny blask, który błyskawicznie przebiegł w oczach jej córki, gdy spojrzała na męża, powiedziała sobie:
— Tak długo być nie może! muszę się dowiedzieć o wszystkiem. Zamieszkam u nich parę tygodni, a jeśli przez ten czas niczego się nie dowiem i na dłużej!...
Nazajutrz po wzięciu tego postanowienia, objawiła je córce.
Kamila przyjęła wieść tę z objawem radości, ale gdy spiesznie wyszedłszy pod pozorem potrzeby urządzenia pokoju dla matki, wsiadła do karety, na twarzy jej osiadła wielka bladość i śmiertelny niepokój.
Było to w parę tygodni po rozmowie poufnej Kamili z Celiną Klońską, a w miesiąc przeszło po tem jak odmówiła ona stanowczo mężowi złożenia wizyty pani marszałkowej X., w celu zwabienia do swego domu młodych marszałkowiczów.
Dzień był kwietniowy, pogodny. Kamila krzątała się po swem mieszkaniu urządzając pokój dla matki, najbardziej oddalony od salonów, w których mąż jej przyjmował gości, oddzielony jednym nie wielkim pokojem od buduaru, w którym siadywała najczęściej.
Około objadu nadszedł pan Graba.
— Cóż znaczy to remne-ménage kochana żono? — zapytał spoglądając na lokajów ustawiających meble i zawieszających firanki w pokoju służącym dotąd za garderobę.
— Matka moja mieszkać tu będzie przez parę tygodni, — odrzekła Kamila przenikliwie i znacząco patrząc na męża.
— A! — rzekł Graba, — nic nie mam przeciw temu.
I chciał odejść.
Ale Kamila go zatrzymała.
— Słuchaj, — rzekła, — to nie dosyć, że nic nie