Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 237.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dziwna! Od pierwszego poranku, który nastąpił po ślubie moim, nie płakałam ani razu, chciałam płakać niekiedy, a nie mogłam. Łzy popaliły się w mojej piersi od ognia rozpaczy i zmienione w lawę gorącą, paliły mnie tylko, a nigdy nie ochłodziły mi oczu. Ryto, po coś mi wywołała tę łzę? Jam płakać nie powinna.
— I ja nie płaczę nigdy, — odpowiedziała Ryta, — a jednak ktoby spojrzał w serce moje, smutne by tam zobaczył rzeczy. Historja cierpień moich krótka. Kiedym z pensji w świat wyszła, zobaczyłam w koło siebie same wstrętne naturze mojej i przekonaniom moim żywioły. Długo o tem mówić nie mogę i nie powinnam, domyśl się sama... Dla serca prawego nie ma większego cierpienia, jak jeśli ono zmuszonem jest gardzić tem, co czcić powinno. Wyjechałam z matką zagranicę, zostawiłam tu brata. Przez dwa lata oddalenia marzyłam o nim, i dla niego tysiące pięknych rzeczy. Chciałam go widzieć nie tylko zacnym i prawym człowiekiem, ale śniłam w nim bohatera. Te znaczenia i pragnienia moje spotęgowały jeszcze przywiązanie, jakie mnie z nim od kolebki wiązało. Wróciłam do kraju i zobaczyłam cóż? ty wiesz Kamilo, patrzysz na życie Tozia. Najlepsze skłonności, najpiękniejsze zdolności jego zmarnowane, fizyczne i moralne siły zwątlone, zaledwie słaba iskierka życia w nim tleje. A wszystko to czyjem jest dziełem? tych właśnie, których imię świętością być dla mnie powinno, a którzy jednak winni są zguby mojego brata. Kiedy patrzę na niego, cierpię strasznie, kiedy patrzę na matkę naszą, cierpię straszniej jeszcze!
Ostatnie słowa Ryta wymówiła bardzo cicho, jakby tylko dla siebie i swego sumienia.
Po chwili mówiła dalej:
— Mówię ci to Kamilo, aby widokiem mojej boleści